Piszemy teksty piosenek na zamówienie – według wskazanej tematyki lub pod określoną melodię. Szczere zamiłowanie do słowa – jako niewyczerpanej formy ekspresji twórczej oraz doświadczenie warsztatowe wynikające z napisania niezliczonej ilości tekstów (piosenek, wierszy, bajek, scenariuszy, itp.) pozwalają nam sprawnie realizować wszelkie, stawiane przed nami, oczekiwania.
Opisz nam dokładnie wszelkie wytyczne, które określają Twoje wymagania dotyczące tekstu. Oczekiwaną formę, temat, nastrój czy też określony kontekst. Jeśli zaistnieje taka potrzeba - zwróć uwagę na szczegóły, które uczynią tekst niepowtarzalnym, osobistym, Twoim. To Twoje emocje, Twoja historia i Twoje słowa. My im tylko nadamy określony kształt i formę.
Drodzy panowie, piękne panie,
Chciałam wyrazić swoje zdanie
Bo wbrew opiniom mądrych głów
Inaczej widzę sprawę snów.
Gdy sen przychodzi - dziwną mocą
Unoszę się i ciemną nocą
Sunę do góry, po krańce nieba
I wtedy w łóżku mnie już nie ma.
Tato mi mówi, że całą noc
W pokoju byłam, lecz jakże to?
Z księżycem taniec błogi pamiętam,
W gwiezdnych kąpałam się odmętach.
W dwóch miejscach naraz nie mogłam być,
Czy ktoś mi powie co znaczy „śnić”?
Myślę, że gwiazdy z nieba zlatują
W swoich ramionach mnie ciepło tulą,
Razem przez okno lecimy hen,
I to jest właśnie prawdziwy sen.
Chociaż to takie proste jest,
Mój tato wciąż upiera się,
Nie latam, mówi, lecz sennie marzę,
Więc na przykładzie mu pokarzę:
Gdy przyjdzie sen to dziwną mocą
Uniosę się i ciemną nocą
Wzlecę do góry, po krańce nieba
By mógł zobaczyć, że mnie nie ma.
I znowu słyszę, że całą noc
W pokoju byłam, lecz jakże to?
Z księżycem taniec błogi pamiętam...
Nad lasem wiatr cichutko łkał
Był mały jeszcze, szukał domu
I bardzo spotkać kogoś chciał,
Kto by mu w tym nieszczęściu pomógł.
Gdzie indziej deszcz wylewał łzy,
Był jeszcze mniejszy, prawie żaden,
Śmiali się inni, że tak mży
A on chce wielkim być opadem.
Deszcz spotkał wiatr, wiatr spotkał deszcz,
I tak się jakoś polubili,
Pragnęli ludziom radość nieść
Każdemu chcieli czas umilić.
Deszcz spotkał wiatr, wiatr spotkał deszcz,
Od tego czasu robią wszystko,
By smutek poszedł sobie precz,
Niewiele jednak z tego wyszło.
I płacze deszcz i płacze wiatr
Bo nic po myśli ich nie idzie -
Chcieliby rozweselać świat
A ten smutnieje gdy ich widzi.
Choć wciąż pomysły nowe mają
Deszcz ciągle pada, wiatr powiewa,
Wszyscy przed nimi się chowają,
Nikt dobrych chęci nie dostrzega.
Kiedy stoję tu na scenie,
Nieodparte mam wrażenie,
Że piosenka moja w dziwną zmierza stronę.
Nawet jeszcze nie zaczęłam,
A już nie wiem o czym śpiewam,
Z niepewnością wchodzę w każdą nową strofę.
Ta piosenka, ta piosenka mnie zadziwia,
Bo choć sensu się doszukać tu nie można,
To przyjemność z jej śpiewania jest prawdziwa,
A publiczność to doceni i rozpozna.
Ta piosenka, ta piosenka mnie zadziwia,
Bo o niczym jest, a jednak niesie w sobie
Prawdę, która wnet zostanie tu odkryta,
Że robotę dobrą tylko ja tu robię.
Autor chyba trochę zawiódł,
Bo bez ładu to i składu,
A z muzyką też nie lepiej, posłuchajcie.
Tu dopiero będą schody,
Lepiej zmierzać już do kody
Jeszcze tylko jeden refren wytrzymajcie.
Ta piosenka, ta piosenka mnie zadziwia...
Wieczór lekko się skrada,
Dumny księżyc pręży swój blask
Noc misternie układa
Partyturę dla gwiazd.
Patrzę w niebo jak co dzień,
Wyobraźni otwieram drzwi.
Orkiestra jedzie na Wielkim Wozie
I już z daleka pięknie brzmi.
Niech popłynie muzyka,
Księżyc zagra na smykach
I na gwiazdach, jak dzwonkach,
Droga mleczna niech gra.
Niech śpiewają planety
I wtórują komety,
A mgławice niech grają
Na raz i na dwa.
Kto tak pięknie dziś śpiewa?
To Wenus recital swój ma
Lepszej gwiazdy tu nie ma,
Stąd, przez tysiąc świetlnych lat.
Tak mnie do snu kołyszą
Dźwięki prosto z partytur dla gwiazd,
Czy tylko ja tę orkiestrę słyszę,
Czy niebo gra dla wszystkich nas?
Czas się zatrzymać i spojrzeć w niebo,
Nadziei szukać w kojącej ciszy,
Z ufnością czekać na przyjście Tego,
Który odmieni świat.
Spójrz, w górze gwiazda prawdą jaśnieje,
Milczącym blaskiem o cudzie śpiewa,
Niesie wieść o tym, że dziś na ziemię
Bezkresna boża miłość spłynęła.
By poznać tajemnicę - zanurz się w tę noc,
Odetchnij ciepłem chwili tonącej w jasności,
Choinka, kolędy i zawsze ten ktoś,
Kto pomoże zrozumieć ten cud.
By poznać tajemnicę - zanurz się w tę noc,
Nieś wśród ludzi co w tobie - ziarenko miłości,
Przełam się opłatkiem, dziel się tym co masz,
Dziś dla ciebie narodził się Bóg.
Żal odpływa sennie w przebaczenie,
Zostaje radość, ciepło i przyjaźń,
W składanych drżącym głosem życzeniach
Jego miłości znajdujesz znak.
Życzenia szczęścia, marzeń spełnienia,
Ciepło jest w słowach i w rąk dotyku,
I patrzysz z boku, ze łzą wzruszenia,
„Dzięki Ci Boże” – szepczesz po cichu.
By poznać tajemnicę - zanurz się w tę noc...
Oczekując na to, co się stanie,
Jaśniejemy jak ta pierwsza gwiazda,
To dla ciebie narodzi się Miłość,
Miłość w tobie będzie urastać.
Dobroć przyjdzie w uściskach bezradnych,
Przy choince popłyną życzenia,
Łzą wzruszenia opłatek skropiony,
Drżysz i widzisz, że wszystko się zmienia.
W ten dobry czas
Ciepło naszych słów i dłoni
Zwiastuje nam,
Że dzisiaj stanie się cud.
W ten dobry czas
Świat w zapachu świerków tonie,
Spokojnie tak,
W tej ciszy narodzi się Bóg.
Szklą się oczy wpatrzone w blask świecy,
Tajemnicę nocy chciałbyś poznać,
Świat się zmienił, jest twój, taki ciepły,
Stał się cud, najpiękniejsze z doznań.
Za oknem śnieg i mróz skrzy się drwiąco,
Tak zwyczajnie, choć tak niezwyczajnie,
Niby zimno, a jednak gorąco,
Narodził się Jezus, dla Ciebie i dla mnie.
Płynie nowina od serca do serca,
Dzwony i myśli kołysze nadzieją,
Biegnie po polach, śnieg ze świerków strąca,
Pod niebem jest, gwiazdy nią jaśnieją.
Płynie nowina nad lasy i miasta,
Wieść o miłości zrodzonej dziś niesie,
Popatrz na niebo, tam jest twoja gwiazda,
Dla ciebie też na świat przyszło Dziecię.
To Dzieciątko, które kocha jak nikt inny,
Na ramionkach dźwiga świat ku Nieba bramom,
Tylko przytul, by osłonić Je przed zimnem,
Dotknij czule, żeby więcej nie płakało.
To Dzieciątko, w niewinności najjaśniejsze,
Chce być z tobą, rączki wznosi patrząc ufnie,
Czy Je przyjmiesz? Czy otworzysz swoje serce?
Szepczesz: „Jezu – już na zawsze zostań u mnie”.
O Nim dziś słychać radosne śpiewanie
O Nim wiatr szumi, z nadzieją i wiarą,
Bóg się narodził, nieś nowinę dalej
Co w Betlejem, co w Tobie się stało.
Głos twój niech wzleci nad światem w podzięce,
Smaga radością, wiruje pod niebem,
Wieść niech się niesie, otworzyłeś serce,
Mały Jezus zamieszkał u Ciebie.
Dzień - niesie blask, on rozjaśni twoją drogę; zbawczy
Cień, Anioł twój, w ten upalny dzień wspomoże chłodem,
Noc, cisza trwa, nie rozdarta niepokojem, teraz
Spójrz, bliski ktoś, jego ciepły szept kołysze myśli twoje.
Sen, lekki tak, życiodajny zapach jutra, przyjdzie
Świt, zbudzi cię, chwali się czerwienią zorza dumna,
Wiatr, strażnik mórz, teraz tobie jest ostoją, popatrz -
Świat inny jest, jak przyjaciel co przez życie chce iść z tobą.
Krzyk - co radość obwieszcza, nie smutek i żal,
Śpiew - radosny i piękny, tak lekki jak wiatr,
Woń – oddech lasu drwiący, zmysłowy choć cierpki,
Ktoś – kto czeka na ciebie, zapatrzony, wierny.
Twój czas, gdy spokój w pas się kłania i zaprasza dalej,
On wie, jak cię prowadzić w chwilach mgłą osnutych
To ty – spojrzysz w niebo i twój czas nastanie,
Twój czas nastanie.
Dzień - niesie blask, on rozjaśni twoją drogę; zbawczy
Cień, Anioł twój, w ten upalny dzień wspomoże chłodem,
Noc, cisza trwa, nie rozdarta niepokojem, teraz
Spójrz, bliski ktoś, jego ciepły szept kołysze myśli twoje.
Łza - wzruszenie i radość, nie troska i ból,
Krok – odważny i pewny, ku spełnieniu snów,
Gest – na rozdrożach życia drogowskaz do szczęścia,
Znak, wymowności spojrzeń, lekkie rąk muśnięcia.
Szukam śladów naszych bytów
W gwiezdnych znakach zapisanych.
Może gwiazdy lecąc znikąd
Nasze drogi skrzyżowały?
Czy popchnęła nas do siebie
Jakaś wyższa sprawcza siła,
Czy to było przeznaczenie,
Czy to jednak była miłość?
A może ten nasz czas,
To jedyny sens,
Nie ma nic po za tym,
Co łączy nas...
Co to znaczy być tak blisko,
Choć osobno, zawsze razem,
Jaka będzie nasza przyszłość,
Czy ten czas jest naszym czasem?
Może wpływu już nie mamy
Na te nasze przyszłe chwile,
Teraz tylko się kochajmy,
Byle razem, w szczęściu byle.
A może ten nasz czas...
Co mógłbym dać Tobie,
Jeśli wszystko co mam to Ty,
Gorący uścisk naszych dłoni
I złote, pełne Ciebie dni.
Tak bardzo razem,
Tak bardzo na zawsze,
Tak bardzo ze sobą,
Takie życie nasze.
Tak bardzo wieczorem,
Tak bardzo o świcie,
Tak bardzo bez końca,
Takie nasze życie.
Co mógłbym dać Tobie,
Jeśli wszystko co mam to Ty
I ten maleńki, kruchy człowiek
Z Twojego ciała, z twojej krwi.
Tak bardzo razem...
Co mógłbym dać Tobie,
Jeśli wszystko co mam to te serca dwa,
Nic już nie trzeba, sama powiedz,
Nad nasze szczęście, które trwa…
Tak bardzo razem...
Gdy noc taka piękna,
W melodię zaklęta,
O Tobie i o mnie nam śpiewa.
Ta noc to muzyka,
Co niebem oddycha,
Nasz czas w niej czułością rozbrzmiewa.
Taka noc, w swojej tajemnicy,
Łączy serca i ludzi,
Jakaś moc płynie od tej ciszy,
Przełamanej melodią o cudzie.
Taka noc, w swojej tajemnicy,
Z dwojga – jedno uczyni,
Niebo śpiewa dziś dla nas, czy słyszysz?
Nuty gwiazd - rozkochajmy się nimi.
Dziś noc taka piękna,
Jak kiedyś, pamiętasz?
Byliśmy ze sobą tak blisko.
A dzisiaj, jak kiedyś,
Jesteśmy złączeni,
Tą nocą, tak piękną, gwieździstą.
Taka noc, w swojej tajemnicy...
Kolejne drzwi bezdusznie milczą,
Nic w odpowiedzi na pukanie,
Jakby mówiły swoją ciszą:
Niczego tutaj nie dostaniesz.
Wracaj skąd idziesz, bo to próżne,
Szukać tak szczęścia w obcych stronach,
Nic tu po tobie, lepiej pójdźże
Tam gdzie twój świat, gdzie ziemia twoja.
Wciąż szukam swoich miejsc,
Wciąż szukam swoich dróg,
Ścieżkami losu twardo brnę,
I zawsze wracam tu.
Wciąż szukam bratnich dusz,
Wciąż szukam pięknych serc,
A moja droga wiedzie znów
Gdzie wszystko rozpoczęło się.
Czy bramę ruszy moja ufność,
Co nie pozwala mi przystanąć,
Czy kiedy zmrok i bardzo późno,
Nadzieja ruszy ciężką bramą?
Kolejne bramy ciągle milczą,
Nic w odpowiedzi na pukanie,
I ciągle mówią swoją ciszą:
Niczego tutaj nie dostaniesz.
Wciąż szukam...
Kwitnąca łąko, chwilo ulotna,
Rosą w świtaniu łzawisz, lecz czemu?
W ten czas pochmurny, piękniejesz z wolna,
Na przekór ziemi, na przekór niebu.
Czy łzy wylewasz bo w samotności,
Pod nieboskłonem ciężkim jak granit
Przyszło Ci śpiewać o subtelności,
Czy kogoś wzruszysz tymi dźwiękami?
Jeśli piękna jesteś, piękna jesteś zawsze,
Nie przysłoni tego blasku żadna moc,
To twój śpiew, przejmujący i ty sama,
Zawsze będziesz najpiękniejszą z łąk.
Jeśli piękna jesteś, piękna jesteś wszędzie,
Niezłomnością wzruszasz, siłą wabisz swą,
Twoje drżenie, falujących traw pokłony -
Zawsze będziesz najpiękniejszą z łąk.
Jak długo jeszcze w twoich przestworzach
Mgła snuć się bielą będzie ospale,
Krzyczysz żeś piękna, żeby ktoś spojrzał,
Czy ktoś usłyszy twoje wołanie?
Nie smuć się łąko, im jest pochmurniej,
Tym piękniej wokół się zazieleni,
Miej w sobie słońce, rozkwitaj dumnie
Na przekór niebu, na przekór ziemi.
Cisza jest,
Nawet wiatr szeptem chmury gani,
Spokój jest,
Zdaje się, że jesteśmy sami.
Powietrze drży,
Sennie żongluje zapachami,
Czas się zatrzymał,
Prawie zatrzymał.
A ty biegniesz,
Próbujesz życie zmienić
I patrzysz gniewnie
Na tych, co przystanęli.
Bez końca szukasz,
Choć nawet nie wiesz czego,
Byle nie tutaj,
Byle nie wypaść z biegu.
Cisza jest,
Nasze oddechy czasu miarą,
Spokój jest,
I nawet serca lento grają.
Półsenny cień
Leniwie tuli nas w bezruchu,
Czas się zatrzymał,
Prawie zatrzymał.
A ty biegniesz...
Podobno czas leczy rany
Choć już wątpie w to,
Puste cztery ściany
To jeszcze nie dom.
Słyszę twoje kroki,
Nie - to serca rytm.
Powiedz, jak zapomnieć,
Jak wybaczyć ci?
Nie potrafię zapomnieć, choć tak bardzo chcę,
Nie potrafię wybaczyć, choć powinnam, wiem.
Jaką siłę masz, że choć ranisz mnie,
Nie potrafię powiedzieć ci - nie!
Nie potrafię zapomnieć, choć tak bardzo chcę,
Nie potrafię wybaczyć, choć powinnam, wiem.
Ile czasu upłynie nim uwolnię się,
Może ty oswobodzisz mnie?
Te miejsca pełne są ciebie-
Złością i tęsknotą,
Jak stąd uciec nie wiem,
Jak iść inną drogą?
Słyszę nasze szepty,
Nie - to wiatru szum.
Nie potrafię żyć bez ciebie,
Wiem.. nie wrócisz tu.
Nie potrafię...
Nie czekam na słowa,
Które toną w słodyczy czułych szeptów
I nie znaczą zupełnie nic.
Nie chcę byś mnie wołał,
W strugach deszczu, wykrzykując moje imię.
Niepotrzebne szepty, niepotrzebny krzyk.
Nie czekam na gesty,
Więc nie musisz kwiatów o poranku rwać,
Pozwól im cieszyć się słońcem.
Wystarczy że jesteś,
I niech nasza bliskość po prostu tak trwa,
Niezmącona niczym nigdy się nie kończy.
Niepotrzebne słowa, niepotrzebne gesty,
Po prostu kochamy, po prostu jesteśmy.
Razem bez pamięci, zawsze blisko siebie,
Nigdy w samotności, tak jest w życiu lepiej.
Niepotrzebne słowa, niepotrzebne gesty
Po prostu kochamy, po prostu jesteśmy.
Choć tak bardzo inni - dla siebie stworzeni,
Choć sprzeczności pełni – w siebie zapatrzeni.
Czekam na te chwile,
Gdy bez słowa spojrzymy w jedną stronę
I razem przed siebie pójdziemy.
Czas inaczej płynie
Kiedy dwoje w tę samą wybiera się drogę.
Poszukajmy własnej. Kiedyś ją znajdziemy.
Uciekł już dzień znad sennych ulic,
Cień do kamienic się przytulił,
Cisza kołysze śpiące miasto,
Tylko Ty nie chcesz zasnąć.
Za oknem wiatr zawodzi śpiewnie
I zdaje mi się, że drwi ze mnie,
Przyglądam się w milczeniu gwiazdom,
Tylko Ty nie chcesz zasnąć.
Ref. Śpij, na przekór sobie,
Śpij, nadzieja w Tobie,
Bo całe miasto we śnie trwa
Tylko nie Ty i nie ja.
Śpij, na przekór sobie,
Śpij, nadzieja w Tobie,
Bo chociaż tobie spać nie w smak,
To chętnie zasnęłabym ja.
Ranek tuż, tuż, nadchodzi cicho,
Niesie świtanie jakby znikąd,
Latarnie już powoli gasną
Tylko Ty nie chcesz zasnąć.
I kiedy dzień już tętni życiem,
Każdy ku swoim sprawom idzie,
Każdy za sobą zamyka drzwi,
Tylko Ty jedna śpisz.
Śpij...
Choć ona biedna i biedny on,
Na końcu świata stworzyli dom
Bogaty w miłość.
Niewiele mieli, bo tylko siebie,
To im starczyło by żyć jak w niebie,
To im starczyło.
Choć ona biedna i biedny on,
Na końcu świata stworzyli dom
Bogaty w miłość.
Nic do stracenia nigdy nie mieli
Bo prócz miłości czym się podzielić
Nigdy nie było.
Bo gdzie jest więcej niż potrzeba
Tam w sercach bieda.
A gdy miłości nie brakuje
Życie się jakoś wyprostuje.
Inni trwonili co dał im los,
I patrząc z boku pomyślał ktoś
Ci mają wszystko.
Stół się uginał, kieszenie pełne,
Życie na pokaz, pozornie piękne
A aż wszystko prysło.
Zabrakło tego co musi być,
Bez czego życie nie warte nic
Brakło miłości.
Bo gdzie jest więcej niż potrzeba,
Tam w sercach bieda.
A gdy miłości nie brakuje
Życie się jakoś wyprostuje.
Na wpół żądni wrażeń,
Na wpół przestraszeni,
Z głową pełną marzeń
A jednak po ziemi
Stąpamy twardo.
O jutro pytamy,
A w myślach jest wczoraj,
Zwykle nie kochamy
Chodź wiemy, że kochać
Naprawdę warto.
Wśród ludzi bywamy,
Samotność cenimy,
Choć życia nie znamy
To o nim mówimy
Jakbyśmy znali.
Gdy razem – jest ciężko,
Osobno – tęsknimy,
Wierzymy w swą wielkość,
Choć czasem myślimy -
Jesteśmy mali.
Maleńki ktoś,
Umiał zawładnąć całym, wielkim światem,
Ma w sobie moc wzburzania jednym gestem oceanów ciepła.
Radość niewinna
Jak wiatr, na polanach smutku wieje,
Dodaje skrzydeł i rozwidnia
Rozszczęśliwiane śmiechem cienie.
Nie ma już dolin i pól i lasów,
W których by uśmiech nie rozjaśniał ziemi.
Ranek we wschodzie bezdźwięcznych wyrazów.
Pogodnych spojrzeń wieczór się promieni.
Nie ma już miejsca cieniem spowitego,
Ziarenko szczęścia swym blaskiem rozkwita.
Drżąca łodyga urasta pod niebo
Dźwigając owoc, tajemnicę życia.
Jak letni deszcz,
Łez strugi w ziemię biją, życiodajne,
Po burzy śmiech na nowo czas niewinnym smaga wiatrem.
I bez ustanku
Człowieczek dba o swoją piękną ziemię,
I martwi się czy to rozumiesz,
Że świat poprawiać chce dla Ciebie.
Nie ma już dolin...